sobota, 24 maja 2014

Roździał 18

Czekam i czekam no i czekam .Kurcze kiedy ta operacja się skończy , no bo wyciągnięcie kuli nie trwa długo co nie?No bo jakby nie powiedzieć operacja powinna trwać około 2 godzin a ta już trwa 3 godziny coś musi być nie tak,czuje to w kościach. I nagle do sali operacyjnej leci drugi lekarz ,więc zrywam się z krzesła i łapie ją za rękę i pytam
-Co się dzieje? czemu a operacja tak długo trwa?
-Przykro mi nie mogę pani teraz odpowiedzieć, spieszę się na blok operacyjny
I kiedy miałam coś opowiedzieć to ona odeszła i zamknęła drzwi przed moim nosem.No kurcze co za niewychowana baba.dobra muszę po kogoś zadzwonić bo się zanudzę na śmierć.Ooo nawet wiem do kogo . Na mój wybór padł Styles z nim na pewno nudno nie będzie a pyzatym zemszczę się za to że chciał mnie wrzucić pod prysznic. Zaczęłam  dzwonić 1 sygnał drugi sygnał 3 ,4 no i kurde miałam już kończyć kiedy ten zaspany odebrał
-Halooo
-Haz ty śpiochu wstawaj!!!
-Kat? czy to ty?
-No a kto głupolu
-No nie wiem święty mikołaj który przynosi ostre laski - walnęłam się z otwartej dłoni w twarz on i jego wypowiedzi
-Haz ty idioto!
-Dobra kat po co dzwonisz tak wcześnie.
-Pff nie jest wcześnie to chyba tobie się w głowie poprzewracało.
-Możliwe-czuje już że uśmiecha się głupkowato
-yhm..
-Kat gadaj po co dzwonisz przerwałaś mi drzemkę
-oj biedulku,nie wiedziałam że sen jest ważniejszy od twojej przyjaciółki
-bo jest hahaha, a teraz serio gadaj bo wiem że z nudów byś nie zadzwoniła
-Eh Mandi ma operacje
-CZEKAJ CO?!
- No ma operacje głuchy jesteś czy co?
-Ni tylko nie mogę w to uwierzyć co się stało?
-Znalazłam ją w Bronx i postrzeliła się w brzuch. Ja nawet nie wiem skąd wzięła pistolet?
- Dobra gdzie teraz jesteś? W szpitalu ST.Patrick.
-Okey czekaj na mnie
-Nigdzie się nie wybieram- i w tym momencie zakończyliśmy rozmowę.
Nie wiem czy to jest fer wobec Krisa,bo wiecie on jest moim chłopakiem a ja jednak zadzwoniłam do Harrego. No ale cóż tak już zrobiłam to tego nieodkręcę. Po jakiś 15 minutach zjawił się o cóż za niespodzianka

niedziela, 18 maja 2014

Roździał 17

Boże byłam przerażona,nie wiedziałam co ma robić. Nagle ten koleś do mnie podszedł i powiedział
-Dobrze się czujesz?
-Em chyba dobrze, a właściwie kim ty jesteś?
-Ah.. zapomniałem się przedstawić jestem Etan, a ty to..?
-Miło cie poznać jestem ? Katherine ale znajomi mówią na mnie Kat
-Właściwie co robisz w tak obskurnej dziurze jak Bronx?
-Nooo em nie wiem czy powinnam ci mówić
-Wiesz jakaś nagroda mi się należy skoro cie uratowałem przed tym obskurnym typem
-No okey,sledze moją przyjaciółkę
-A właściwie czemu to robisz
-Boże jakiś ty ciekawy
-Nic na to nie poradzę a teraz gadaj
-no ok,ona ma pewne kłopoty i muszę ją powstrzymać przed zrobieniem czegoś głupiego
-no dobra ,a wiesz gdzie mniej więcej jest?
-Nie przez tego zasranego kolesia
-No tak ale wiesz musiałaś widzieć w którą stronę idzie
-no tak chyba szła w tamtą stronę
-no to chodźmy
poszliśmy tam,boże ja się boje o mandi błagam żeby nie zrobiła czegoś głupiego bo się załamie. szliśmy i szliśmy aż w końcu przechodziliśmy obok jakieś uliczki a tam stała jakaś blondynka z początku się nie skapłam ale kiedy przyjrzałam się dokładniej zobaczyłam mandi tylko czemu ona jest tak przerażona i trzyma pistolet przy klatce piersiowej,ale jednak zanim ja podeszłam ona pociągnęła za spust
-Żegnajcie-powiedziała i strzeliła.
-Mandy Nie..-podbiegłam do niej tak szybko jak się dało,ona tego nie zrobiła powiedzcie że nie zastrzeliła się ona nie jest na tyle głupia żeby to zrobić błagam
-Etan dzwoń po karetkę !!!
-Kat ona...
-Nie.. ona żyje dzwoń ale już!!!
-No dobra choć uważam że to bez sensu
-Dzwon szybko-odszedł i zaczął dzwonić no pogotowie a ja trzymałam głowę mandi na kolanach
-Masz żyć rozumiesz,nie pozwolę ci umrzeć,ni teraz nie w tym momencie
-Katie ze mną będzie dobrze naprawdę,daj mi odejść-przytuliłam ją bardziej całe ręce miałam od jej krwi
-Nie mandi będziesz żyć obiecuje ci to..-tuliłam ją bardziej płacząc po prostu nie umiałam tego kontrolować
-Kat.. widzę światło pozwól mi iść do cioci ona na mnie czeka,wiesz będzie mi lepiej.. żegnaj-Nie eee błagam żyj nie umieraj błagam mandi jesteś moją siostrą co ja zrobię bez ciebie
-Eten zrób coś-przybiegł tak szybko się dało i zrobił resuscytację przy okazji mówiąc mi że karetka będzie za 5 minut,o te 5 minut za dużo ona może umrzeć,kiedy przyjechali zabrali ją na nosze,wsadzili do karetki a ja pojechałam z nią. Lekarz robił reanimacje i próbował zatamować krwotok .Przez jakieś 10 minut myślałam że jej nie odzyskam aż do momentu gdy usłyszałam pikanie,jednak przeżyje mam taką nadzieje.Przyjechaliśmy do szpitala i od razu wzięli ją na blok operacyjny teraz zostało tylko czekać