Boże byłam przerażona,nie wiedziałam co ma robić. Nagle ten koleś do mnie podszedł i powiedział
-Dobrze się czujesz?
-Em chyba dobrze, a właściwie kim ty jesteś?
-Ah.. zapomniałem się przedstawić jestem Etan, a ty to..?
-Miło cie poznać jestem ? Katherine ale znajomi mówią na mnie Kat
-Właściwie co robisz w tak obskurnej dziurze jak Bronx?
-Nooo em nie wiem czy powinnam ci mówić
-Wiesz jakaś nagroda mi się należy skoro cie uratowałem przed tym obskurnym typem
-No okey,sledze moją przyjaciółkę
-A właściwie czemu to robisz
-Boże jakiś ty ciekawy
-Nic na to nie poradzę a teraz gadaj
-no ok,ona ma pewne kłopoty i muszę ją powstrzymać przed zrobieniem czegoś głupiego
-no dobra ,a wiesz gdzie mniej więcej jest?
-Nie przez tego zasranego kolesia
-No tak ale wiesz musiałaś widzieć w którą stronę idzie
-no tak chyba szła w tamtą stronę
-no to chodźmy
poszliśmy tam,boże ja się boje o mandi błagam żeby nie zrobiła czegoś głupiego bo się załamie. szliśmy i szliśmy aż w końcu przechodziliśmy obok jakieś uliczki a tam stała jakaś blondynka z początku się nie skapłam ale kiedy przyjrzałam się dokładniej zobaczyłam mandi tylko czemu ona jest tak przerażona i trzyma pistolet przy klatce piersiowej,ale jednak zanim ja podeszłam ona pociągnęła za spust
-Żegnajcie-powiedziała i strzeliła.
-Mandy Nie..-podbiegłam do niej tak szybko jak się dało,ona tego nie zrobiła powiedzcie że nie zastrzeliła się ona nie jest na tyle głupia żeby to zrobić błagam
-Etan dzwoń po karetkę !!!
-Kat ona...
-Nie.. ona żyje dzwoń ale już!!!
-No dobra choć uważam że to bez sensu
-Dzwon szybko-odszedł i zaczął dzwonić no pogotowie a ja trzymałam głowę mandi na kolanach
-Masz żyć rozumiesz,nie pozwolę ci umrzeć,ni teraz nie w tym momencie
-Katie ze mną będzie dobrze naprawdę,daj mi odejść-przytuliłam ją bardziej całe ręce miałam od jej krwi
-Nie mandi będziesz żyć obiecuje ci to..-tuliłam ją bardziej płacząc po prostu nie umiałam tego kontrolować
-Kat.. widzę światło pozwól mi iść do cioci ona na mnie czeka,wiesz będzie mi lepiej.. żegnaj-Nie eee błagam żyj nie umieraj błagam mandi jesteś moją siostrą co ja zrobię bez ciebie
-Eten zrób coś-przybiegł tak szybko się dało i zrobił resuscytację przy okazji mówiąc mi że karetka będzie za 5 minut,o te 5 minut za dużo ona może umrzeć,kiedy przyjechali zabrali ją na nosze,wsadzili do karetki a ja pojechałam z nią. Lekarz robił reanimacje i próbował zatamować krwotok .Przez jakieś 10 minut myślałam że jej nie odzyskam aż do momentu gdy usłyszałam pikanie,jednak przeżyje mam taką nadzieje.Przyjechaliśmy do szpitala i od razu wzięli ją na blok operacyjny teraz zostało tylko czekać
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz