wtorek, 23 lutego 2016

Roździał 23

-Ale ciociu ja nie chce cie opuszczać,tu czuje spokój którego nie czuje tam... w świecie realnym-patrze na nią ze łzami w oczach, na co ona przygarnia mnie do siebie

-Wiem, skarbie wiem.. ale wiesz nikt nie powiedział że życie będzie takie łatwe- spojrzała na mnie z współczuciem ,a po chwili odsunęła się chwyciła za ręce i uśmiechnęła się do mnie mówiąc

- Ale ty masz więcej siły w sobie, niż niejedna istota czy człowiek na tym świecie. Jestem pewna że od tej chwili wszystko się zmieni na lepsze.

Po chwili zaczęła się rozpływać a ja krzycząc ,,CIOCIU WRÓĆ!!!'' upadłam na kolana a cała polana na której jestem zaczęła znikać a mnie ogarnęła ciemność.

Nie wiem ile w niej jestem, ale nagle zobaczyłam ostre światło, tak ostre że ledwo mogę na nie spojrzeć.
nie mogę jest zbyt ostre muszę zamknąć oczy..
- Madi proszę nie zamykaj oczu wróć do nas- słyszę krzyk i łkanie
kto to? nie potrafię rozpoznać głosu..czuje dotyk ręki która mną delikatnie potrząsa,więc postanawiam otworzyć oczy jeszcze raz.Teraz światło tak mnie nie razi,a pierwszą osobą którą rozpoznaje jest moja przyjaciółka Kathrine,potem widzę Carol tylko jednej osoby nie mogę rozpoznać.Wszyscy stoją mając łzy w oczach,rozmawiają ze sobą przytulają do siebie tylko kat popada w histerie.Nagle odwróciła się do mnie i wpadła w szok.Patrze na nią,chce coś powiedzieć ale nie potrafię. Jedyne co potrafię to uśmiech,a kat rzuciła się do mnie w uścisku.
-Jak mogłaś nas tak nastraszyć!?-powiedziała nieco głośniej,nadal mnie przytulając-Myślałaś że zabijając siebie z powodu głupiej choroby przyniesiesz nam ulgę?-puściła mnie,patrzy na mnie groźnie ale też napływają jej łzy do oczu
-Jesteś głupia myśląc że nikt by za tobą nie tęsknił,że nikt by cie nie wspierał.Wiesz powinnyśmy cie zostawić ale nadal tu jesteśmy,bo jesteś dla nas jak siostra. A jeszcze jedno, jest twój ojciec i chce z tobą pogadać,nie chce słyszeć sprzeciwu,wiem że to palant, ale może po twojej niemądrej akcji trochę się zmienił-doznaje szoku mój tata?. Przecież ja go nigdy nie obchodzę,zawsze sama musiała sobie radzić więc czemu właśnie teraz?. Może ten pomysł z tym postrzeleniem sie nie był wcale taki zły... przynajmniej mam z tego jakiś profit...
Nim sie zorientowałam dziewczyn już nie było, a w pokoju został tylko mój ojciec.

2 komentarze:

  1. Super post. :-) Masz talent, chętnie będę tu częściej zaglądać. :-) Pozdrawiam i zapraszam do siebie: http://www.fitnesswomen.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na moje ff może akurat Ci się spodoba ;) http://betrayal-fanfiction-pl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń