środa, 26 marca 2014

Roździał 15

-Cześć nieznajoma jestem Michael, a ty jesteś?-powiedział ze swoim uśmiechem
-Tą której nie powinieneś znać-odpyskowałam mu i sie podniosłam z niego.Boże co za wstyd dobra musze uciekać bo widze karo zapylającą w szpilkach.
-Mandi czekaj-krzykneła.Dobra nie mam czasu musze uciekać,za nim mnie powstrzyma
-Słyszę że twoja koleżanka cie woła Mandi-chwycił mnie za ramie  i znów sie chytro usmiechnoł.Niech on mnie kurwa puści zanim ta mnie dopadnie.
-Puszczaj mnie!!!! Nie mam czasu na pogaduszki!!!-wrzasnełam na niego i próbowałam się wyrwać,ale jego uścisk był za silny.
-A magiczne słowo-odpowiedział i zrobił takie oczy jak u kota ze shreka, hahah na mnie to nie działa ale muszę sie wyrwać zanim będzie za puźno.
-Proszę czy możesz mnie puścić-poprosiłam robiąc mine szczeniaczka i powiedziałam słodkim dziecięcym głosikiem,od razu mnie puścił i stał omieniały,na co ja wykorzystałam okazje i ruszyłam w bieg,byle z dala od karo bo była już tak blisko,jedynie na chwile sie odwróciłam i zobaczyłam że gada z tym gościem.Yeah.. trochę więcej czasu będe mieć.Biegłam tak z półgodziny kiedy w końcu dotarłam do poczty.Dobrze że moja piżama to dresy z kieszeniami zawsze trzymie w nich jakiś portfel których mam 1000$ dla bezpieczeństwa,jakby co.Weszłam do niej od razu zauważyłam stoisko z kartkami A4 w kratke.Wziełam jedną oraz długopis i zaczełam pisać:

   Drogie moje siostrzyczki

Piszę do was ponieważ ja już nie daje dłużej tak rady,moje życie sie sypie,nie ma Maksem,nie ma nikogo.Do tego jeszcze ta choroba to zbyt wiele jak na moją psychike. Naprawdę tęsknie za Maksem był jednym z którym mogłam szczerze pogadać i przytulic sie bez obaw,do dzisiaj żałuje że mój strach zwycięzył i zaczełam go olewać,prosze nie wińcie go,tym bardziej ty kat.Dobra koniec tematu o nim,szkole też mam nie najlepiej wszyscy uważają mnie za dziwaczke może mają racje i mi tu nie zaprzeczajcie chociaż wiem że to pewnie będziecie robić.Następnie wątek mojej choroby tak miałam straszne wymioty plus omdlenia wakacje ,ale sie tym nie przejmowałam ,nawet tate to nie obchodziło jedynie Rosa się przejmowała i mówiła tacie co mi sie dzieje ale on nic na to,czyli jak zwykle praca i alkochol,nigdy go nie obchodziłam.Dobra dojde do sedna sprawy bo sie za bardzo rozpisałam jak pisałam wcześniej nie moge już dłużej żyć mnie to wszystko wykańcza,lepiej jak zakończe swoje życie tak będzie lepiej dla wszystkich.Do listu dołanczam mój testament.

Ps. Kocham was i zawsze kochać będe tylko że z góry
                                                                                           
                                                                                                  Żegnajcie Na Zawsze Amanda

Kupiłam koperte i znaczek wpisałam adres kat,włożyłam testament i list do koperty,na końcu zakleiła a póżniej wysłąłam. Teraz tylko musze polecieć do Eddiego,ma sklep z bronią i to nielegalną nikt o tym nie powie poza jego ziomami i mną.Więc tak zrobiłam poszłam na stacje metra,dobrze że dziewczyn ani śladu bo by mnie powsztrzymały a tego nie chce.Wsiadłam i pojechałam do Bronxu,kiedy wysiadłam zobaczyłam Toma,super mój ziomek.
-Hej tom-podleciałam do niego przytulając sie,a on zaskoczony nie wiedział sie co sie dzieje
-Eee hej my sie znamy-spojrzał na mnie zdziwiony,na co ja sie odsunełam
-tak bo jestem ruda-odpyskowałam mu
-Aaa mandi boże ale się zmieniłaś,nie wiedziałem że lubisz dresy-uśmiechnoł sie zadziornie i zniszczył mi fryzure
-Zostaw moje włosy-powiedziałam troche głośniej
-spoko to sie nie zmieniło hahah,Co tu robisz zaś przyszłaś po here?
-Tom to przeszłość skończyłam z narkotykami przyszłam do eddiego,wiesz gdzie może być
-No jak kto gdzie w swoim sklepie,a po co do niego skoro masz mnie
-eh.. nie pogrywaj sobie ,mam do niego sprawe-powiedziałą w taki sposób żeby sie odczepił
-aha spoko,no to idź bo widać bo twojej rudej minie że masz mnie ochote zabić
-Kurwa nie jestem ruda,jak już to ty jesteś i spadaj
-No wszyscy mają racje rude jest wredne-Co za pozer serio
Odeszłam od toma i pognałam eddiego.Gdy znalazłam się w sklepie edi stał oniemiały ,nie wierząc że tu jestem bo kiedyś mu powiedziałam że nigdy tu nie wrócę
-Co ty tu robisz? mówiłaś ze ..-przerwałam mu w połowie zdania bo naprawde mi sie spieszy
-Wiem co mówiłam,mam do ciebie sprawę
-no jaką?
-Masz jakiś damski pistolet i kule do niego?
-kobieto ale głupie pytanie zadałaś ,jasne że mam,przecież to sklep z bronią i to najwyższej klasy-boże ale chwalipięta z niego,nic sie nie zmienił
-No popatrz nie wiedziałam-odgryzała mu się rzucając sakrazmem
-dobra po co ci to jest?
-nie twoja sprawa poprostu przynieś a ja zapłacę
-spoko,jeżeli chcesz ale mnie nie mieszaj w jakieś brudne sprawy-no i dobrze że nie chce wiedzieć,poszedł na zaplecze i po jakiś 5 minutach przyniósł w rękawiczce pistolet i naboje
-dziękuje-odpowiedziałam,zapłaciłam i wyszłam. teraz muszę iść w jakiś zaułek,ale kiedy miałam iść dalej usłyszałam że ktoś mnie woła,odwróciłam sie i zobaczyłam kat,rzuciłam się w bieg mimo bolącej kostki,dobrze mi szło,a nawet grupka chłopaków ją zatrzymało i zaczepiało żal mi jej ale ja musze to zrobić, weszłam w cichy zaułek przyłożyłam pistolet do skroni,no to teraz koniec mojego życia żegnajcie wszyscy,kocham was policzyłam do 10 i  kiedy pociągnęłam za spust przez ułamek sekundy usłyszałam..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz